Dookoła Ochotnicy

Zrobiło się trochę sentymentalnie i może nawet odrobinę smutno w ostatni weekend. Razem z Kursem 18/20 wędrowaliśmy po Gorcach i nie byłoby w tym nic smutnego gdyby nie fakt, że był to ostatni weekend z tymi kursantami. Szkolenie przyszłych przewodników właśnie się zakończyło. Kierownicy, instruktorzy zakończyli swoją pracę z podopiecznymi. Teraz wszystko w ich rękach, czyli trzeba zdać egzaminy. Wygląda na to, że dadzą sobie radę. Podczas ostatniego wyjazdu większość zadań realizowali dobrze lub bardzo dobrze.
W ramach szkolenia przewodnickiego w SKPG zdaje się tych egzaminów trochę. W połowie kursu zdaje się egzamin połówkowy, który dotyczy głownie metodyki pracy z grupą w górach. Potem po szkoleniu autokarowym jest sesja teoretyczna – kilkanaście egzaminów, których celem jest sprawdzenie kursanta z znajomości pasm górskich na terenie uprawnień, a także wiedzy „branżowej” – historii sztuki, historii ogólnej, wiedzy przyrodniczej etc. Następnie, aby ukończyć szkolenie w SKPG należy zdać egzamin wewnętrzny. Zdecydowanie najtrudniejszy i najbardziej wymagający. Ponieważ jego zakres regulują wewnętrzne ustalenia Koła, to obowiązuje na nim w skrócie – wszystko. Komisja Szkoleniowa po jego ukończeniu musi mieć pewność, że kursant, który zdał taki egzamin jest gotowy do pracy w zawodzie przewodnika.
Kolejny jest egzamin państwowy, tj. organizowany przez stosowny urząd marszałkowski (uprawnione są województwa „beskidzkie” – śląskie, małopolskie i podkarpackie). To spotkanie z egzaminatorami polega na teście, rozmowie z komisją a na końcu górskim przejściu, podczas którego należy wykazać się praktycznymi umiejętnościami i naturalnie znajomością topografii, historii, etnografii…
Dlaczego przewodników tak się maltretuje zanim dopuści się ich do wykonywania zawodu? Przede wszystkim chodzi o to, żeby przewodnicy byli przygotowani do zapewnienia swoim turystom bezpieczeństwa, w dalszej kolejności wspaniałych przeżyć w górach i fachowej wiedzy.
A i dlaczego dookoła Ochotnicy. Wyruszyliśmy spod kościoła w Ochotnicy Dolnej. Przeszliśmy niebieskim szlakiem do górnej Kleniny – potem ścieżką rowerową przez Żdżar i dalej czerwonym szlakiem „bez końca” na Gorc. Stamtąd zeszliśmy zielonym w stronę Ochotnicy Górnej. Drugiego dnia poszliśmy w drugą stronę, drugą stroną. Tj. doliną Jurkowskiego Potoku na grzbiet pasma Lubania, grzbietem na wieżę i w dół do Ochotnicy Dolnej. Ot i kółko.